4 grudnia, 2024, 9:31 pm
Pierwszy dzień przywitał nas deszczem, w takiej scenerii rozpoczęły się zmagania w zagrodzie dziczej. Opady sprawiły, że dzik bardzo niechętnie opuszczał swój barłóg. Ostatecznie żaden pies nie zdołał go ruszyć z miejsca odpoczynku, przeciwnie to czarny zwierz próbował przepędzać poszczególne psy ze swojego lokum. Trzy psy nie podjęły wyzwania oznajmiając jedynie lokalizację dzika swoim przewodnikom. Najlepszy okazał się Flynn Martina Raigla z Czech.
Drugi dzień – to już tradycyjnie praca psów na polowaniu zbiorowym. Tym razem pogoda była nieco łaskawsza, wyjrzało słońce, niestety po całonocnych opadach deszczu i deszczu ze śniegiem woda, która zgromadziła się na świerkowych podszytach i młodnikach była równie dokuczliwa jak ta, kapiąca z nieba. Udało się pogonić dwa mioty, bardzo trudne, z licznymi stromymi podejściami i zejściami. Już samo wejście do lasu dawało nadzieję na obecność zwierza. Liczne odchody i uszkodzenia drzewek i powierzchni kazały się spodziewać jeleni i tak też było. Psy szalały po stromiznach, w pierwszym miocie oprócz licznych jeleni trafił się również dzik. W drugim miocie psy rozbiły liczną watahę dzików i dały popis pracy. Myśliwi postawieni na stanowiskach mieli zezwolenie wyłącznie do odstrzału dzików, których na pokocie znalazło się siedem. Jak zwykle oprawa polowania była podniosła.
Następnie odbyły się dwie konkurencje techniczne: sprawdzenie zachowania przy ubitej zwierzynie oraz prowadzenie psa przy nodze. Najlepszym pracującym psem w miocie okazał się Ogar z Macowic Jiriego Krausa z Czech.
Trzeci dzień przywitał nas mrozem i szronem. Na początek rozegrano trzy konkurencje techniczne: reakcję na strzał, zachowanie na stanowisku oraz odłożenie. Następnie przystąpiliśmy do pracy na farbie. Szczęśliwie ścieżki były ułożone po warstwicy, konkurencja szła dość sprawnie. Sędziowały trzy grupy naprzemiennie. Na szczególną uwagę zasługiwała praca psa z Niemiec, Carlos vom Lemnitzal i jego przewodnik Dávid Degau zostali uznani z najlepszy duet w pracy na sfarbowanej ścieżce. Na uwagę zasługuje doskonałe przygotowanie techniczne Carlosa, przyjemnie się patrzyło na przygotowanie psa do pracy i jego prowadzenie.
Kolejny raz Puchar Koŕinka pokazał swoje przewrotne oblicze, mnogość konkurencji, skrajne stany pobudzenia, które pies musi opanować oraz rozciągnięcie w czasie i wymagana świetna dyspozycja sprawiają , że poprzeczka znajduje się bardzo wysoko.
Ostatecznie pierwsze miejsce zajął pies Ferry z przewodnikiem Miroslavem Haško ze Słowacji, drugi był Ogar z Mačovic i przewodnik Jiři Kraus z Czech, trzeci Max Toturov Dvor i jego przewodnik Tibor Šveda ze Słowacji
Ora z Kojca Diany z Miłoszem Szewczukiem była dziesiąta, czyli nie ostatnia. Ostatni był pies z Niemiec, choć miał najlepszą pracę po farbie.
To pokazuje, że wygranie jednej konkurencji może nic nie znaczyć, cały konkurs wygrał pies, który nie triumfował w żadnej konkurencji, ale w każdej nie schodził poniżej pewnego poziomu.
Szczególne uznanie należy się Miłoszowi i Orze za poświęcony czas i pozostawiony kawał zdrowia w słowackich górach. Jak wielokrotnie w poprzednich latach powtarzali organizatorzy, już sam udział w tym konkursie jest ogromnym sukcesem.
Gratulujemy zwycięzcom i wszystkim uczestnikom, bo na uznanie zasługuje już sama chęć startu w tym wyczerpującym konkursie.
Za rok spotykamy się w Czechach. Już dziś trzeba rozpocząć przygotowania.
Darz Bór
Jacek Pokorski